Afryka, Cape Town, widok z Góry Stołowej

Afryka, Cape Town, widok z Góry Stołowej

poniedziałek, 2 marca 2015

Wrocław - Miasto Spotkań

Przed mami, tzn. jeszcze w ramach projektu o nazwie KGB-RTW mamy kilka miejsc do odwiedzenia, ludzi do poznania i km do przebycia. Bedą też jeszcze 2-3 posty z miejsc, w kórych już byliśmy.
Jednak niniejsza relacja musi pojawić się teraz, czyli niechronologicznie. Oto ona.

Londyn, do którego dotarliśmy w zeszłym tyg. z Cape Town był dla nas (w zasadzie nadal jest) pierwszym miejscem na naszej trasie, w którym zamknęliśmy pętle wkoło Ziemi. Bo jednak okazało sie, że jest okrągła, choć czasami nadal nie mam pewności, czy nie sa to dwa złączone podstawami stożki ;). Tak czy siak pierwsze fizyczne miejsce zamknięcia pętli to Londyn. W ramach odrabiania skróconego sezonu narciarskiego, bedziemy jeszcze w marcu, we włoskich Dolomitach, gdzie ponad rok temu podjęliśmy decyzje o wyjeździe (http://www.balcerowiak.pl/p/blog-page.html). Stoki Folgaridy i Madonna di Calmpilio są dla nas mentalnym początkiem tej przygody i wielkiego doświadczenia KGB-RTW.

Tymczasem, w piątek 27 marca dotarliśmy do Wrocławia. Trochę byliśmy zmęczeni poprzednim dniem, po 12h locie do Londynu i przygnębieni jego tradycyjną pogodą bez słońca, deszczem, mgłą i temp. niższą o 25 st. C w porównaniu do ostatnich kilku miesięcy. Odbieramy torby, sprawdzając po 6 razy na minutę, czy mamy klucze od domu i kasę na taksówkę, wychodzimy z lotniska. Jak się za chwile okazało ani klucze, ani taksówka nie były nam tego dnia potrzebne ;)

Za drzwiami hali przylotów czekała na nas mega niespodzianka: nasi rodzice i grono przyjaciół, którzy 'w zmowie' i tajemnicy przed nami zgotowali nam głośne i kolorowe przywitanie. Witało nas prawie 20 osob. Z Wrocławia, Kędzierzyna, Smolca, Krzeptowa, Pieszyc, Góry Śl. i Warszawy. Szczeny nam poopadały, a kolejne wydarzenia działy sie tak szybko, intensywnie i głośno, ze nie bylismy wstanie z Kasią tego ogarnąć. Na prawdę, przez chwile zrobiła sie w hali lotniska niezła impreza i zamieszanie. Były kwiaty, łzy i misiaczki. Tradycyjne nakrycia głowy z Peru, Wietnamu i Australii. Wielki transparent z ikonami wybranych krajów, które odwiedzieliśmy. Na dokładkę doniesli o tej imprezce dyżurnej redaktor z wrocławskiego radia, która robiła z nami wywiad. Przed terminalem czekała limuzyna z szampanem w środku. Nasz dom był wystrojony jak na karnawał. Na stole i w kuchni masa jedzenia (w tym takiego, którego nam brakowało w drodze jak żurek, bigos, tatar), napojów (...) kolejnych gości i dobrej zabawy do późnych godzin wieczornych :-D


Dawno nie byliśmy niczym tak miło zaskoczeni, jak tym przywitaniem. Myślę, że każdy przebyty km tej podroży był warty tego spotkania i każdy niesamowity widok, jakich spotkaliśmy setki podczas naszej drogi, jest dzisiaj bledszy od radości i zaskoczenia tym spotkaniem. Pięknie też patrzeć jaki 'duch w narodzie' obudził się wkoło KGB-RTW.

DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM Z CAŁEJ SIŁY.

Pozdrawiamy KGB

PS. to nie koniec relacji na balcerowiak.pl. Czytajcie nas nadal ;) Jak koniec nadejdzie - damy jasno znać.

 

8 komentarzy:

  1. Gratulacje i witamy w kraju! Fantastycznie Wam się wyjazd udał.

    OdpowiedzUsuń
  2. I znowu się wzruszyłam... Cieszę się, że Wam sie podobało i tak fajnie udało się nam Was zaskoczyć:)) Aneta

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, ja też się wzruszyłem :) Świetny pomysł, świetnie zrealizowany, gratuluję pomysłu autorom!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nam też się podobało :-) Koolay

    OdpowiedzUsuń
  5. Powitanie wygląda okazale. Świetna sprawa. Dla takich chwil się żyje!
    Moje gratulacje organizatorom oraz samym witanym :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, że wróciliście cali i zdrowi. Powitanie godne podróżników!
    Ps. Jak dobrze, że to jeszcze nie koniec relacji :)

    OdpowiedzUsuń
  7. fajna sprawa tacy przyjaciele !

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.